sobota, 23 czerwca 2012

Five.

Słysząc różne wrzaski, i klepanie po policzkach, zmusiłam się do otwarcia oczu. Nadal byłam w domu chłopców, którzy wyglądali jakby mieli 100 kilo w gaciach. Przed oczyma stanęła mi pewna scena. Dostaję telefon o wypadku , mówię chłopcom i mdleję. Nigdy wcześniej się tak nie przestraszyłam, starałam się nie zwracać uwagi na komentarze chłopców, i spróbowałam się podnieść ,co zakończyło się nieudanym upadkiem.Z pomocą przyszedł mi Niall , który z miną jakbym miała zaraz zemdleć wziął mnie na ręce i położył na kanapie w salonie. Malik podał mi szklankę zimnej wody, i poczułam jak zimny prąd przechodzi mi przez gardło, dopiero teraz docierało do mnie co się wydarzyło. Odzyskując mowę, zerknęłam na chłopców wpatrujących się we mnie jak w święty obrazek, ba w ducha. Niall , który wyraźnie nie za dobrze znosił ową sytuację, zapytał.
- Co się dokładnie stało, co ci mówili ze szpitala.?- odtworzyłam w pamięci całą rozmowę, którą przeprowadziłam z pielęgniarką.
- Jakaś kobieta, na pewno pielęgniarka, powiedziała mi , że moja mama miała wypadek na autostradzie, gdy wracała z delegacji. Zderzyła się z drugim samochodem , w którym były dzieci.. - moje oczy robiły się szklane i czułam, że za sekundkę polecą mi po policzkach łzy żalu, smutku. - Moja mama ledwo uszła z życiem, w tamtym samochodzie ...- przerwałam, bo nie mogłam wydusić tego słowa.. - rodzice tych dzieci ..oni,,oni, zginęli... - popłakałam się a Zayn momentalnie znalazł się przy mnie i pocałował mnie we włosy szepcąc , że wszystko będzie dobrze.. Jak mogło być dobrze.. Nic już nie będzie dobrze, nigdy.
- Muszę jechać do mamy!- krzyknęłam nagle jak gdyby nigdy nic.
- W jakim szpitalu leży twoja mama?- zapytał mnie Harry, a gdy mu powiedziałam, od razu pobiegł do auta. Po chwili my też byliśmy już w aucie i szybciej niż mogłam sobie wyobrazić byliśmy na miejscu. Od razu podbiegłam do "recepcji" i powiedziałam kim jestem i gdzie jest moja mama. Pielęgniarka, albo ktokolwiek to był powiedziała mi , że moja mama jest właśnie w trakcie operacji, i nie wiadomo o której owa operacja się skończy. Na całe szczęście powiedziała mi gdzie znajduje się sala operacyjna w której jest mama. Ruszyłam w tamtym kierunku ze łzami w oczach, gdyż na prawdę obawiałam się o życie mojej mamy. Łzy spłynęły mi po policzkach ,a ja sama byłam zdziwiona jak szybko się poruszam..Już nawet nie słyszałam krzyków chłopców abym poczekała.. Sala znajdowała się na 1 piętrze i gdy tylko tam dotarłam usiadłam na krześle zalewając się łzami.. Pytania same nasuwały mi się w głowie.. Dlaczego moja mama? Co jeżeli nie przeżyje? Nie chciałam dopuszczać do siebie takich myśli, ale prawda jest taka, że każda możliwość w tym wypadku może być trafna.. Teraz, gdy moja mama była operowana, ja żałowałam krzywd jakie jej wyrządziłam, to zabijało mnie od środka, jak mogłam naopowiadać jej tyle okropnych słów, które mimo iż zniosła z twardą miną, w środku na pewno ją bolały..
Nie wiem kiedy znaleźli się przy mnie chłopcy, nie zwracałam na nich uwagi.. Nie miałam ochoty.. Zayn i Niall coś do mnie mówili, ale nie obchodziło mnie to, jakiekolwiek słowa pocieszenia nie były na miejscu. W sumie po co.. Co by to zmieniło, że mnie pocieszą skoro moja mama może nie przeżyć.. Wtedy ich pocieszenia nie będą znaczyły kompletnie NIC..
W końcu otworzyłam mój umysł i dotarły do mnie słowa Niall'a ..
- Hej An, wiem, że to głupie co powiem, ale wszystko będzie dobrze, przecież mamy siebie..
- Tak, to rzeczywiście głupie co mówisz, bo wiesz... NIC nie będzie dobrze, nawet jeżeli mamy siebie.. Co to zmieni, że mamy siebie, wy macie swoje życie ja mam swoje..- płakałam dławiąc się własnymi łzami, i wtedy Malik złapał moje ramiona i potrząsnął tak, że myślałam, że zwymiotuję..
- Nigdy nie waż się tak mówić , rozumiesz?! Nie możesz użalać się nad sobą, bo jak na razie twoja mama żyje, i jej stan nie wskazuje na to aby miała nie przeżyć tej operacji.. - co on mógł o tym wiedzieć, przecież jego rodzice nigdy nie mieli wypadku, nie walczyli o życie więc niech się zamknie..
- A skąd ty to możesz wiedzieć , co?! - wrzasnęłam na Malik'a, który wyraźnie był zaskoczony moją agresywną postawą wobec jego osoby.. Ale dobrze ukrył to za maską równie wyolbrzymionej złości.
- Bo rozmawiałem z lekarzem, stąd to wiem.!- krzyknął równie mocno, i wyciągną papierosa.. Nie przejmował się naklejką "zakaz palenia" .. Zawsze rozładowywał swoje napięcie poprzez palenie.. Na korytarzu panowała grobowa cisza, chłopcy najwyraźniej byli byli zbyt zaskoczeni aby coś powiedzieć.. Jeżeli dobrze spojrzeć , to była pierwsza kłótnia między mną a Zayn'em, o ile można to było nazwać kłótnią, po prostu wymieniliśmy się zdaniami krzycząc po sobie.. Pozostała czwórka najwyraźniej wolała się nie odzywać, bo dobrze wiedzieli, że gdyby się odezwali nawrzeszczałabym na nich tak jak na Zayn'a . Gdy skończył palić drugiego papierosa, mięśnie jego ramion wyraźnie się rozluźniły, to oznaczało, że jest gotowy do rozmowy.. Nie myliłam się, bo odwrócił twarz w moją stronę i rzekł.
- Przepraszam, poniosło mnie.. Nie powinienem był się tak zachować.. - wiedziałam, że mówi nie całkiem szczerze..
- A ja cię nie przeproszę.. Nie mam za co, właśnie powinieneś zrozumieć co teraz przeżywam..- odparłam z miną pozbawioną uczuć, choć miałam ochotę popłakać się i skoczyć z tego pierwszego piętra, chociaż żeby się poważnie uszkodzić.. Znowu to robię, znowu ranię najbliższe mi osoby.. Czy zawsze będę taka wredna i nieczuła..? Malik już się nie odezwał, usiadł i czekał razem z nami. Nagle wyszedł lekarz, informując , że operacja się udała i stan mamy jest stabilny.. Jedno co chciałam zrobić to przytulić chłopcow i ich przeprosić.. Chyba jednak mam szczęscie.. 
_________________________________________________________________________
Tak wiem dlugo nie pisalam, ale jakos nie mialam weny. Postanowilam teraz napisac ten krotki rozdzialik ze wzgledu , ze ogladalnosc spadla niemal krytycznie. Co do rozdzialu DNO. Pozdrawiam ( klawa mi sie jebie, dlatego bez polskic znakow) xd

środa, 6 czerwca 2012

Four.

Kiedy zorientowałam się co robię, i w czym Malik mi nie przerywa natychmiast oderwałam się od chłopaka.
- Przeprasza, Zayn, naprawdę przepraszam..- łkałam, właściwie czemu cały czas się przy nim rozklejam? Czemu jestem taka słaba?
- To ja przepraszam, to ja tego nie przerwałem..- czemu  przepraszał za coś co nie było jego winą? Co z tego, że on tego nie przerwał skoro ja to zaczęłam. Chociaż w sumie, gdyby on tego nie chciał przerwałby to czyż nie? A może jestem tak zmęczona, że myślę o takich głupotach. Przecież przyjaźnimy się z Malik'iem. Nie będę drążyć tego dalej.
- To wszystko mnie przerosło Zayn, naprawdę.. Wybacz mi..- spojrzałam w te czekoladowe tęczówki , które były powodem westchnień milionów nastolatek na świecie.I pomyśleć, że ja taka szara istotka Angelika może widzieć te tęczówki , za które dziewczyny pozabijałyby się gdyby tylko mogły je ujrzeć. Dla tych dziewczyn spotkanie sławnego Zayn'a Malika z One Direction byłoby największym cudem świata. A dla mnie? Wpatrywanie się w oczy przyjaciela, który jest sławny, i nie widzenie w tym niczego fascynującego? Właśnie w takich chwilach uświadamiam sobie, że bardzo wiele rzeczy nie dociera do mojej zaprzątniętej myślami głowy. Nie doceniam Malik'a , ani reszty chłopców. A przecież się z nimi przyjaźnię, przyjaźnię się z kimś, kto dla większości ludzi nigdy nie będzie dostępny. Czas zacząć to doceniać.
- Nie musisz mnie przepraszać An, kocham cię , chłopcy też cię kochają i nic tego nie zmieni.- jego słowa działały jak miód na serce, to było wspaniałe mieć takiego przyjaciela, tylko czemu go pocałowałam? Czemu dałam ponieść się emocjom, nigdy o Malik'u nie myślałam jak o chłopaku z którym mogłoby mnie łączyć coś więcej niż przyjaźń, tym bardziej, że początek naszej znajomości w ogóle nie wskazywał na to, że kiedykolwiek będziemy się przyjaźnić.Owszem teraz dopełniamy się wzajemnie, czasami mam go dość, ale ja kocham go za to jaki jest, kocham ich wszystkich, bo w końcu co bym zrobiła bez nich? Lepiej nie zadawać sobie tak żenujących pytań, bo gdy nie będzie ich , nie będzie mnie to pewne.
- Jeżeli chcesz iść spać, to proszę cię nie powstrzymuj się..- zaproponowałam mojemu przyjacielowi, ponieważ dostrzegłam, że jego powieki powoli stają się ciężkie.
- Nie, zostanę z tobą, teraz potrzebujesz kogoś , kto będzie z tobą- w moim oku znów zakręciła się słona łza, która utworzyła sobie tor po moim policzku, tym razem była to łza szczęścia, bo słowa Zayn'a z każdą następną wypowiedzią stawały się dla mnie bardzo kojące. Nie rozumiem dlaczego Zayn jeszcze nie ma dziewczyny, jest wspaniałym chłopakiem. Zawsze uchodził za łamacza serc, ale sądzę , że zmienił się przez ten czas. Patrząc na przykład na mój przypadek, jeżeli dla mnie jest taki opiekuńczy, to co dopiero dla wybranki jego serca.
- Zayn.. -zaczęłam- Właściwie czemu nie masz dziewczyny- musiałam zapytać, przynajmniej nie będę użalać się nad sobą.. Zauważyłam, że jestem straszną egoistką, patrzę tylko na swoje problemy, jakby były one najważniejsze..No tam, musiałam czymś dobić swoje ego..
-Jeżeli mam być szczery, nie znalazłem jeszcze dziewczyny, z którą chciałbym być w bliższych stosunkach.. A czemu pytasz?- jego mina wyrażała , że zainteresowało go takie nagłe pytanie z mojej strony..
- Bo jesteś takim wspaniałym chłopakiem, że przez myśl właśnie przewinęło mi się takie pytanie..- uśmiechnęłam się najszczerszym uśmiechem na jaki było mnie stać.. Rozmawialiśmy o dziewczynach, właściwie to nigdy nie pytałam Zayn'a  o sprawy bardziej intymne, ale podczas naszej rozmowy dowiedziałam się, że chciałby aby dziewczyna nie chciałaby być z Zayn'em Malik'iem z One Direction, tylko zwykłym Zayn'em. Powiedział mi , że uwielbia brunetki, co mnie rozbawiło, i powiedziałam mu ,że może mieć wymarzoną dziewczynę która jest brunetką, jest niska , ma brązowe oczy. A zakocha się w blond dziewczynie z niebieskimi oczami, i nic na to ie poradzi, sprzeczaliśmy się o to przez 5 minut , jednak gdy przemyślał moje słowa, ostatecznie przyznał mi rację. Rozmawialiśmy też na temat w jakim wieku mógłby się umawiać z dziewczyną. Wyjaśnił mi, że w jego wieku, na co ja znów przeprowadziłam mu wykład, że nigdy nie wie co się stanie, może zakocha się w 16 -latce. Tym razem nie sprzeciwiał się ze mną, jednak stwierdził, że nie chce już kontynuować rozmowy o jego priorytetach odnośnie dziewczyn.. Wypytywał mnie  ale ja pozostawałam twarda, nie uważałam, że to najlepszy czas na to żeby mu mówić, tym bardziej, że znał moje zdanie na temat gustów, bo dopiero wywodziłam mu na ten temat porządny monolog. Postanowiliśmy, że prześpimy się na kanapie, na której aktualnie leżeliśmy. Tej nocy zasnęłam w ramionach mojego bardzo dobrego przyjaciela.


Następnego dnia obudziłam się nadal w ramionach Malik'a , który był  bardzo głęboko pochłonięty  przez krainę snów. Przez myśl przedarło mi się, o czym śni, jednak szybko wyrzuciłam tą myśl z głowy, i wyczołgałam się z objęć Zayn'a starając się go nie obudzić. Poczłapałam do kuchni, w celu przygotowania sobie kawy, i usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi wejściowe, więc zagotowałam wody na więcej osób. Gdy woda powoli zmieniała swoją temperaturę, do temperatury 100 stopni, ja wyjrzałam z kuchni aby dowiedzieć się kto raczył przyjść. Zobaczyłam Louis'a , który starannie omijał kanapę w salonie, nie zauważył mnie, i gdy zbliżył się do mnie podnosząc wzrok, jego oczy momentalnie zrobiły się duże jak monety, a chłopak krzyknął.
- Panie Boże Pasterzu Judei! Przestraszyłaś mnie.- po wypowiedzianej, a raczej wykrzyczanej przez niego jakże ujmującej wypowiedzi, zaśmiałam się, a Malik został wyrwany z chyba przyjemnego snu, gdyż krzyknął.
- Jak do was dojdę , to zabiję!- cóż, może być i tak. Razem z Lou weszliśmy do kuchni , i zaparzyliśmy sobie kawy. Postanowiliśmy również, że Zayn'owi nie zaparzymy gdyż uraził nasze uczucia wydzierając się na nas. Spojrzałam na mikrofalówkę, aby po raz pierwszy w tym dniu ujrzeć godzinę, była 9. Cóż i tak dobrze jak na mój system wstawania. Usiedliśmy z Louis'em przy stole w salonie popijając kawkę.
- I jak było u El, udała się niespodzianka?- zapytałam, paskowanego, który pochłonięty był oglądaniem swojego kubka. Dopadły mnie znów wewnętrzne rozmyślania, dotyczące Tomlinson'a. No bo co by było, gdyby jego nie było. To on codziennie rozbawia nas swoimi żartami, on jest tą osobą , która zawsze się uśmiecha, i wprowadza do towarzystwa luźną i zabawną atmosferę.
- Tak udała się, Eleanor była bardzo zadowolona. Nie pomyślała, że coś takiego zrobię.- odpowiedział z uśmiechem wyrażającym, bardzo udany wieczór. Przypomniałam sobie o Payn'ie który poszedł z Dan, ale szczerze mówiąc nie wiem czy wrócił, cóż dowiemy się niebawem. Podziękowałam Lou za towarzystwo przy kawie i poszłam się odświeżyć. Biorąc prysznic, przypomniałam sobie, że przecież mam dom, ale przecież i tak większość czasu spędzam u chłopaków lub u Valerie. No tak Valerie, całkowicie o niej zapomniałam. Powinnam się z nią skontaktować, ale gdyby chciała sama by zadzwoniła. Po kąpieli, ubrałam się w jakąś koszulkę od Payn'a i zeszłam na dół.
- Chłopcy, nie przeszkadzam wam? Bo wiecie dziwnie się czuję tak cały czas u was siedząc.- Zayn spojrzał na mnie piorunującym spojrzeniem. No tak, on mi mówił, że jestem tutaj zawsze mile widziana, ale on nie jest tutaj sam..
- Przestań- wyrwał się Styles , który najwyraźniej już wstał. Niall'a też już słyszałam gramolącego się w kuchni. Głupia ja, gdzie ja mogłam go usłyszeć, jak nie w kuchni.
- Dobrze, w takim razie czy któryś pójdzie ze mną do domu po jakieś ciuchy na zmianę? Wiem, że mam blisko, ale nie chcę iść sama.- zrobiłam tak mi się wydaje maślane oczy, i Malik powiedział, że on pójdzie. Ubrałam jakieś spodnie, wzięłam klucze z domu i wyszliśmy. Zauważyłam, że na podjeździe nie ma auta mojej mamy, co znaczyło, że jak zawsze jej nie ma..
-  Mojej mamy ciągle nie ma, brakuje mi jej- wyżaliłam się Malik'owi idącemu obok mnie. Czasami wcale nie dziwiłam się, że przesiaduję tyle u znajomych, skoro w domu wiecznie nikogo nie ma..
- An, przecież wiesz,że twoja mama ciężko pracuje..Nigdy ci niczego nie brakowało, prawda?- zaczynał mnie wkurzać już tatuś Malik, zdecydowanie wolałam go jako Bradford Bad Boy'a.
- Zayn, ja wiem, że moja mama ciężko pracuje, ale ona nie ma dla mnie w ogóle czasu.. - spojrzałam na niego z miną, przez którą chciałam wyrazić to aby nie dawał mi życiowych rad..To był czas " żalenia się" i to były retoryczne sugestie na które nie chciałam słyszeć wywodów. Otworzyłam drzwi, i powiedziałam Malik'owi aby się rozgościł. Ja w tym czasie wzięłam jakąś torbę , i spakowałam parę zestawów , w które w najbliższe dni miałam zamiar się ubrać. Schodząc na dół , zauważyłam, że Zayn siedzi na kanapie i ogląda Sponge Bob'a. Zaśmiałam się, bo był tak pochłonięty kreskówką, że nawet nie zauważył tego, jak powiedziałam, że się zbieramy. Podeszłam do niego, i chciałam dać mu buziaka w policzek, i na nieszczęście w tym momencie obrócił głowę i buziak trafił prosto w usta. Zaśmiałam się , i oznajmiłam, że możemy wychodzić.
- Ok, już.. - uśmiechnął się uroczo. No tak myśli, że mnie przekupi swoim uśmiechem.. W sumie chyba poskutkowało, bo dosiadłam się do niego i obejrzeliśmy jeszcze jeden odcinek Pana Gąbki. Gdy wchodziliśmy do domu chłopców, zbiegli się obrzucając nas podejrzliwym spojrzeniem..
- O co chodzi?- zapytałam, bo zaczynało wkurzać mnie ich dziwne zachowanie.. Pierwszy odezwał się mój kochany Niall'uś.
- No bo myśleliśmy, że może się pokłóciliście i co gorsze pozabijaliście..- strach w oczach Niall'a sprawił, że o mało nie posikałam się ze śmiechu. Ale w końcu nie dziwię się im. Moje relacje z Zayn'em kiedyś były nienajlepsze.. Dostrzegłam Payn'a piszącego na telefonie Sms'a , na pewno do Dani, oni nie potrafią bez siebie wytrzymać 5 minut.. Całe popołudnie pomagałam chłopakom sprzątać. Jutro chłopcy mieli sesję, a za trzy tygodnie zaczynali trasę po Ameryce. Obmyślaliśmy plany co zrobimy gdy ich nie będzie, wszyscy zaproponowali mi abym jechała z nimi, bo miejsca w Tour Busie jest jeszcze aby zmieściły się 3 osoby. Dowiedziałam się, że Louis zabiera Eleanor, co sprawiło,że zaczęłam poważnie myśleć o tej ofercie. Pomyślałam również o Valerie, ona na pewno chciałaby jechać, a ja nie wyobrażam sobie tak długiego odstępu czasu, bez jej towarzystwa. Siedzieliśmy tak, w sumie nic nie robiąc, i około 17 usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Szybko udałam się do kuchni i odebrałam.. Gdy połączenie dobiegło końca, upadłam na kolana i zalałam się rzeką słonych łez.. Momentalnie cała piątka znalazła się przy mnie.. Wypytywali co się stało, ale ja byłam w szoku, w końcu Zayn zbliżył się do mnie uniósł mój podbródek, spojrzałam mu w oczy a on zapytał.
- Angelika, co się stało..- był wyraźnie zdenerwowany, ale miałam to gdzieś..
- Moja mama..- załkałam..
- Co z nią?- dociekał Zayn..
- Miała wypadek!- w tym momencie zemdlałam..
_________________________________________________________________________________
Przepraszam Was , że taki krótki i takie zjebane zakończenie, ale jakoś koniec nie wyszedł taki jaki miał wyjść. Serdecznie dziękuję za 11 obserwujących i ponad 520 wyświetleń, następny rozdział za tydzień w środę, chyba, że uda mi się napisać go wcześniej. Pozdrawiam i całuję. Angelika :)

środa, 30 maja 2012

Three.

Z przyjemnie otaczającej mnie krainy snów wyrwały mnie wdzierające się do pokoju promienie słoneczne. Leniwie przywróciłam oczy do właściwej pozycji, i przeciągnęłam się mrucząc przy tym jak kot. Można powiedzieć, że wszystko było w jak najlepszym porządku, gdyby nie to , że nie byłam w swoim pokoju.Wytężając wzrok , spostrzegłam bardzo znajome mi ściany ,które po dokładnym przeanalizowaniu okazały się być ścianami pokoju Malik'a. Nie zastanawiałam się dokładnie nad tym co tam robiłam, bo przez myśli przeleciały mi fragmenty wczorajszego wieczoru. Przed oczami stanęła mi scena, w której mogłam popełnić największy błąd mojego życia. Nigdy nie potrafiłabym zdobyć się na takie spouprawianiewieranie, z zupełnie obcym mi chłopakiem. Patrząc z perspektywy chłopaka z którym o mało nie uprawiałam seksu ,wyszłam na kompletną zdzirę, którą teraz się czułam. I jeszcze scena z  Zayn'em, kompromitująca i stawiająca mnie w złym świetle. Ale jestem tylko istotą ludzką, i jak każda istota ludzka popełniam karygodne błędy , które świadczą o mojej niedojrzałości . Jednak, niektóre błędy potrafię poprawić staram się poprawić, aby moja dalsza egzystencja nie polegała na poniewieraniu się po klubach.Kiedyś mama powiedziała mi , że nie ważne co zrobię, zawsze będę miała okazję to naprawić. Ale czy da się naprawić, fakt dokonany? Coś na co nie mamy już wpływu? Miliony pytań, zero odpowiedzi. Jak mogłam najechać na mojego przyjaciela, który obronił mnie w chwili gdy miałam problem. Czy ja w ogóle wiem co to jest przyjaźń? Czy na nią zasługuję? Czy osoba, która zamiast dziękować, za to ,że przyjaciel jest obok niej , wybucha i mówi, że go nienawidzi? Czy ja Angelika zasługuję na przyjaźń kogokolwiek? Dla mnie definicją przyjaźni było wspieranie się wzajemnie, ale nie pozwalanie przyjacielowi na rujnowanie sobie życia. Ale czy wywiązuję się z danej definicji? Nigdy poważnie nie myślałam nad tym co mam, a czego nie mam. Nigdy niczego mi nie brakowało, może dlatego teraz nie doceniam rzeczy danych mi przez los. Karygodna była dla mnie sytuacja w której sprawiłam , że moja matka, którą kocham nad życie płakała przez moją osobę. Która córka mówi mamie, żeby się wyprowadziła, bo nie chce jej znać? Kim jestem, i co znaczę dla tego dużego świata. Takiego błędu nie da się wybaczyć, co skreśla definicję mojej mamy odnośnie błędów. - mój wewnętrzny monolog przerwało skrzypienie otwieranych drzwi. Moim oczom ukazał się mój możliwe, że były przyjaciel, któremu wczoraj wieczorem powiedziałam słowa, które będą mnie dręczyły do końca życia. Spojrzał na mnie wzrokiem , który nie sugerował tego ,że jest zły. Wręcz przeciwnie nawet się uśmiechnął. Jak można uśmiechać się do osoby tak bezdusznej jak ja? W tej chwili nienawidziłam siebie z całej siły. Nie chciałam się z nim dzisiaj widzieć, nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy, ale on chyba przeczuwał , że coś jest nie tak, bo podszedł do mnie, złapał mnie za rękę gestem pokazując abym na niego spojrzała. Najgorsze w Malik'u jest to ,że gdy spojrzy w czyjeś oczy niemal od razu wyczuje co dana osoba czuje. Dlatego nie chciałam spojrzeć mu w oczy, bałam się, że zobaczy w nich wiele żalu. Nie chciałam się przed nim rozklejać, nie lubiłam żalić się nikomu, jednak Zayn mocniej ścisnął moją dłoń , dając już bardziej stanowczy znak, abym na niego spojrzała. Leniwie uniosłam powieki na wysokość oczu mojego przyjaciela, a on zapytał.
- Co się dzieje?- wiedziałam, że zauważy ,że coś ze mną nie tak.. Ale już się nie wykręcę..
- Nienawidzę siebie-zaczęłam spokojnie.- Za to ,że prawie puściłam się z jakimś kolesiem, i za to ,że powiedziałam, że cie nienawidzę- teraz niemal krzyczałam. Dałam upust moim emocjom , co okazało się dobrym pomysłem.
- Ale ja nie mam ci tego za złe.. -zaczął- Nie pozwolę abyś robiła coś czego będziesz żałowała rozumiesz?- pocałował moje włosy, a ja przygryzłam wewnętrzną część policzka, co miało na celu powstrzymywanie łez..
- Zayn, ty nie rozumiesz! Czuję się jak ździra, jak zwykła szmata.- przygryzłam wargę, aby ani jedna słona łza świadcząca o mojej słabości nie wydostała się na zewnątrz.. Już wiem jak czują się ludzie,którzy żałują swoich błędów.
- Nie mów tak, ty nie jesteś ździrą! To wina alkoholu..- wyjaśniał mi Malik, ale dobrze wiedziałam, że tak nie jest. Bo przecież gdybym nie chciała tego robić, to w ogóle bym tego nie zaczęła.. Ale co Zayn może wiedzieć..
- Proszę cię Malik, nie pocieszaj mnie, bo to nic nie daje.Zrobiłam coś obrzydliwego, i nie zaprzeczaj..Po prostu pozwól mi być samej ze sobą.. - na prawdę chciałam już zostać sama , aby każda cząsteczka, każda komórka mojego ciała mogła wypocząć, zapomnieć..
- Dzisiaj wszyscy będziemy w domu, Danielle i Eleanor przychodzą, więc wypadałoby abyś do nich później zeszła..- A myślałam, że to Liam jest od pouczania. Jednak ucieszyłam się na wieść, że dziewczyny przyjdą do chłopaków. Prawdę mówiąc to ja poznałam Lou z El , i byłam szczęśliwa gdy oświadczyli, że są razem gdyż Eleanor to męska wersja Lou. Dan też kocham, obydwie są moimi dobrymi koleżankami, mogłabym rzec przyjaciółkami, ale jednak na pierwszym miejscu zawsze będzie Valerie.
- Postaram się. A tak w ogóle to mam do ciebie pytanie Zayn..
- Pytaj..
- Mogę tutaj jeszcze zostać? Nie chcę wracać do domu, mamy znowu nie ma.. - poprosiłam przyjaciela, a on przytulił mnie i powiedział.
- Nigdy o to nie pytaj, bo dobrze wiesz, że zawsze jesteś tutaj mile widziana.- po tych słowach pocałował mnie w policzek, wziął coś ze swojej szafy i wyszedł z pokoju.Zostałam sama, co było chyba jednak średnim pomysłem, bo myśli kłębiły mi się w głowie pod milionami postaci. Czy znów nadszedł czas na walkę z wewnętrznym monologiem? Nie, to zdecydowanie nie była pora na rozmyślanie " co by było gdyby", trzeba myśleć TU i TERAZ. Leniwie zwlekłam się z łóżka, i podążyłam w stronę łazienki, bo smród wczorajszego dnia, dawał się we znaki. Godzinna kąpiel, sprawiła, że jakoś pozytywniej zerkałam na zaistniałą sytuację. Ale nic nie trwa wiecznie , bo zaraz do mojego umysłu wpłynęła myśl , czy gdy zawsze zrobię coś tak obrzydliwego wystarczy kąpiel,abym czuła się dobrze?Ta myśl o mało nie popsuła mi i tak już      spieprzonego humoru. Nie miałam ochoty dzisiaj się malować , jedyne co postanowiłam zrobić, to ubrać się. Jednak , jeżeli miałam zamiar przebrać ubrania, byłam zmuszona założyć coś od któregoś z chłopaków.Wiedziałam, że Malik ma koszulkę z napisem " Turn me on" , więc zajrzałam do szafy mojego przyjaciela,i po dokładniejszym przeszukaniu szafy w której znajdowało się niemało ciuchów, znalazłam upragnioną koszulkę. Nie oszukując się musiałam założyć jeszcze jakieś spodnie,a ponieważ spodnie Malika były na mnie o wiele za duże, przeszłam do pokoju Horan'a aby znaleźć jakieś dresy. Cóż, pokój Horana to jeden wielki bałagan, nie to co u Zayn'a , ale to nie stanowiło przeszkody. 5 minut wystarczyło abym znalazła  szare luźne dresowe spodnie. Włosy związałam w koka na czubku głowy, i ruszyłam w stronę salonu, który znajdował się piętro niżej. Chłopcy siedzieli na kanapie i o czymś rozmawiali, ale spostrzegłam, że gdy mnie zauważyli, umilkli. Gdy już znalazłam się w salonie, zajęłam miejsce koło Harry'ego i Horana. W sumie to bezczelnie wcisnęłam się między nich.Chłopcy oglądali " Dwóch i pół" , jednak ja tępo patrzałam w telewizor. Bez potrzeby się obrażać, ale taka już jestem. Nienawidzę, gdy ktoś mówi coś gdy mnie nie ma i gdy się pojawię milknie..Panowała niezręczna cisza, która z każdą przeciągającą się sekundą stawała się coraz bardziej przytłaczająca. Jednak ja nie zamierzałam odpuścić, nie odezwę się do nich.. Siedziałam i siedziałam, nadal tępo patrząc , ale tym razem w przestrzeń. Z transu wyrwało mnie głośnie chrząknięcie, które wydobyło się z gardła najprawdopodobniej Niall'a. Chrząknął raz jeszcze, i tym razem z jego strun głosowych wydobyło się pierwsze zdanie, zakańczające nieprzyjemną ciszę.
- Zjadłbym coś..- jego mina przypominała psy ze schroniska , które patrzą swoimi ślepiami w celu przekupienia cię do zainteresowania się właśnie nim. Chłopcy wydali z siebie dźwięki które chyba były chichotem. Ja znów popatrzałam na chłopaka i zwróciłam się do całej piątki.
- Wy też chcecie jeść, bo idę zrobić- już miałam wstać, aby podążyć w stronę kuchni, ale przytrzymał mnie Harry.
- Nie mamy zakupów, a sądzę , że Niall wolałby zamówić pizzę..- spojrzał na Niall'a , a on odrzekł.
- Nie, w sumie to ...- w tym momencie Styles kopnął Horan'a w kostkę - tak, mam ogromną ochotę na pizzę.
- I po sprawie- odparł wyraźnie zadowolony Liam.Na pewno cieszył się na przyjście Dani..Danielle i Liam byli kochaną parą, uwielbiałam ich..
- No dobrze, jak wolicie.- usiadłam na miejscu które zajmowałam 2 minuty temu. Malik poszedł złożyć zamówienie,  znów zapanowała cisza, lecz tym razem przerwał ją Liam.
- Angelika, nie będę owijał w bawełnę, coś ci jest i wszyscy to widzimy.. Nie chcemy abyś była smutna. Pamiętasz? Twoje problemy, to nasze problemy.- jak zawsze mądre przemówienie.Ale czy mogłam ich obarczać tym problemem? Jest powiedzenie, że " niektóre rzeczy nie mówi się nawet przyjaciołom" , tak nie zamierzam im o tym mówić.
- Przepraszam was, ale nie chcę o tym rozmawiać.- wytłumaczyłam im, i w tym momencie w salonie pojawił się Malik, informując nas, że pizza przyjedzie za 30 minut.
- A tak w ogóle, to która godzina? - od rana ani razu nie zerknęłam na zegarek..
- 14- odpowiedział mi Styles , a ja podziękowałam za informację.
- O której mają przyjść dziewczyny?- zapytałam , rzeczywiście ciekawa o której przyjdą lube moich przyjaciół.. W tym momencie do Louis'a przyszedł SMS. Przeczytał go , i wywnioskowałam po jego minie, że treść wiadomości nie jest pozytywna.
- Cóż, El coś wypadło.. Jakaś sesja..- wyraźnie był smutny, wstałam z mojego miejsca i podeszłam do Lou. Przytuliłam go i pocałowałam w oba policzki.
- Lou, nie smuć z Eleanor spotkasz się jutro. Mi też jest przykro, że nie przyszła, bo miałam nadzieję, że pogdamy. Brakuje mi towarzystwa dziewczyn..- zauważyłam, że Liam jakoś dziwnie się nie odzywa, więc zapytałam.
- A Danielle?
- Bo wiecie..- zaczął.. - Danielle jutro jedzie w trasę z LMFAO i chciałem spędzić z nią czas sam na sam, więc idziemy na kolację. Mam nadzieję, że nie będziecie źli.- zrobiło mi się trochę smutno , bo miałam nadzieję, że spędzę trochę czasu z dziewczynami , ale nie dziwiłam się Liam'owi , że chce spędzić ze swoją dziewczyną trochę czasu.
- Nie będziemy mieli ci tego za złe- odpowiedzieliśmy chórkiem.
- Ja też chyba pójdę się przejść- oznajmił nam Lou.
- Lou, czemu?- zapytałam chłopaka, ale jak on postanowi , to tak będzie.
- Może odwiedzę Eleanor w jej domu, bo mam klucze i jak wróci, to będę czekał z kolacją.- Słodkie, Louis romantyk był taki uroczy. Z komika, zmieniał się w takiego romantyka, że tylko go w ramkę oprawić.
- No to zostaje nasza czwórka- zamyślił się Malik. - Co będziemy robić?
- Mam ochotę siedzieć cały czas w domu wspominać dawne czasy z kubkiem kakao w pidżamie.
- No to mamy zajęcie na dziś wieczór- Malik wyraźnie był zadowolony z owego pomysłu. Tak minęły 3 godzinki, zjedliśmy pizzę pooglądaliśmy jeszcze jedną część 5 sezonu " Dwóch i pół" , Liam wraz Louis'em powoli szykowali się do wyjścia. Wyszli o godzinie 18 , poprosiłam chłopców aby poszli do mojego domu po pidżamę i do sklepu po coś dobrego. Zabrali się wszyscy 3, a ja sama wzięłam relaksujący prysznic. Ciepłe stróżki wody spływały po moim ciele dając mi poczucie lekkości. Spędziłam pod prysznicem chyba godzinę. Po kąpieli paradowałam w ręczniku, który stanowił moje jedyne okrycie. Weszłam na chwilę do kuchni, aby przejrzeć zawartość " skrzyni skarbów" i nie znalazłam niczego co by mnie zadowoliło.Usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza i wyszłam z kuchni stając twarzą w twarz z chłopakami, którzy jednocześnie zasłonili sobie oczy, tym samym upuszczając wszystkie torby z zakupami na ziemię.
- Kretyni-  spojrzałam na nich z politowaniem, i sama zaczęłam zbierać pomidory, które wałęsały się po podłodze.
- Co się dziwisz, skoro chodzisz w samym ręczniku, który nie wiadomo w którym momencie może się zsunąć i upaść na ziemię. - Uśmiechnął się Niall, a ja odwzajemniłam uśmiech.
- Dawać pidżamę- rozkazałam gdy już pomidory zajęły swoje miejsce w torbie. Malik podał mi pidżamę, a ja zostawiłam chłopaków podążając w kierunku łazienki. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w pidżamkę i zeszłam do czekających już w salonie chłopaków. Dopiero gdy doszłam do stołu zauważyłam, że stoi na nim duże kakao, dotknęłam kubka i poczułam, że mój napój jest gorący co zadowoliło mnie gdyż przed oczami stanęła mi scena a'la z filmu, gdy ludzie wspominają co było kiedyś przy kominku i z gorącym kakao.
- Chodźcie na chwilkę do mnie - poprosiłam trójkę moich przyjaciół, podeszli do mnie a ja rozłożyłam szeroko ramiona dając im w ten sposób znak, że właśnie robimy zbiorowego przytulańca. Zrozumieli aluzję, bo rzuciliśmy się sobie w ramiona. Oderwaliśmy się od siebie, wzięliśmy najpotrzebniejsze rzeczy , rozłożyliśmy się na rozłożonej już kanapie i przykryliśmy kocami. Siedziałam koło Malika pod jednym kocem.
- Pamiętacie jak się poznaliśmy?- zapytał Harry.
- No pewnie- powiedziałam, i zaczęło się opowiadanie- Pamiętam ten dzień gdy byłam z Valerie w szkolnej stołówce i nagle Harry zapytał czy się do was nie przysiądziemy, ja z Val to myślałyśmy , że sobie z nas żartujecie.
- Tak , pamiętam wasze miny- Harrold wystawił język, na co ja odpowiedziałam mu tym samym.
- A pamiętasz, jak byliśmy razem- tym razem nawinął temat Harry, a ja o mało nie zakrztusiłam się kakao które właśnie piłam. Coż, nasz związek był dziwny..
- Pamiętam.. -zaczęłam i zauważyłam , że Niall z Zayn'em przyglądają się nam jakby czekali czy coś nie między nami odbuduje.Ale ja wiedziałam, że przyjaźń to jest wszystko co łączy mnie z Hazzą.- nasz związek był ciut dziwny nie sądzisz Styles?
- Tak, on był taki inny. Ale nie żałuję, a ty?
- No pewnie , że nie żałuję, jak mogłabym żałować..- rzeczywiście nie żałowałam tego co łączyło mnie ze Styles'em ale teraz łączy mnie z nim coś mocniejszego. Teraz chciałam zobaczyć reakcję Zayn'a na to , że kiedyś się nie lubiliśmy.Więc obróciłam głowę ku niemu, tak , że nasze twarze dzieliły milimetry.
- A pamiętasz Zayn, jak to było z nami.. Nienawidziliśmy się , nie mogliśmy znieść naszego towarzystwa.. Pamiętam ,że jak cię widziałam to miałam ochotę iść w drugą stronę co zazwyczaj robiłam.
- Pamiętam, ja też za tobą nie przepadałem, aż do momentu gdy twój były chciał cię uderzyć.. Byłaś taka bezbronna.. Potem jakoś się zaprzyjaźniliśmy i tak jest do dziś.- pocałował mnie w czoło a ja przytuliłam się do niego.
- Niall'u mój ukochany, z tobą zawsze miałam wspaniały kontakt. Pamiętasz, jak byliśmy na pizzy i przez przypadek ten kelner całą na ciebie wyrzucił? A ty powiedziałeś, że nic się nie stało, że jedzenie ciągnie do ciebie tak jak ty do jedzenia.
- Tak, to było niesamowite.- uśmiechnął się Niall. Tak spędziliśmy calusieńki wieczór, potem prawie wszyscy płakaliśmy bo tak cieszyliśmy się , że mamy siebie. Około 23 Niall i Harry powiedzieli , że idą już spać ,a ja zostałam z Zayn'em na kanapie. Wspominaliśmy zabawne sytuacje, śmialiśmy się w najlepsze, bardzo dobrze nam się rozmawiało. I nagle jakoś tak wyszło, że go pocałowałam.. Ale nie jak przyjaciela..
_______________________________________________________________________________
Witam Was, rozdział taki dłuższy, a koniec niemiło zajebałam, ale cóż 10 na Zayna więc coś się musi dziać. :) Piszcie w komentarzach czy się podobało 5 komentarzy min. i kolejny za tydzień w środę :*

piątek, 25 maja 2012

Two.

Bardzo wcześnie wyszłam od chłopców, zostawiłam im tylko kartkę, że idę do domu i nie dam rady dzisiaj się z nimi spotkać.Była może 9:00 nad ranem, i jak zwykle w Londynie panowała ponura pogoda.Docierając do domu, zauważyłam, że na podjeździe stoi auto mojej mamy.Musiała wcześniej wrócić, chociaż w sumie nie określiła daty swojego powrotu.Weszłam do domu, jednak nikogo w pobliżu nie widziałam, mama na pewno wypoczywa. Spokojnym krokiem poszłam na górę do siebie, i wzięłam poranną kąpiel, by po 40 minutach orzeźwiającej dawce stróżek gorącej wody spływającej po moim ciele znów pospać przynajmniej do 12:00 w południe. Po kąpieli tak jak miałam zamiar tak zrobiłam,kładąc się do lóżka sięgnęłam po telefon żeby wyciszyć dźwięki.Myślałam trochę o dzisiejszym wieczorze z Valerie i zasnęłam.Ze snu wyrwała mnie wibracja telefonu, który gdyby nie był moją drugą przyczyną egzystencji dawno zostałby rozwalony o ścianę. Jednak myśl , że może to być ważny telefon skłoniła mnie do odebrania, nawet nie sprawdzając kto to.. Nacisnęłam odpowiedni klawisz, a po drugiej stronie aparatu usłyszałam głos Val.
- Jak śmiesz dziewojo przerywać mi popołudniową drzemkę?!- wrzasnęłam ze złością, chociaż tak naprawdę nie byłam zła na przyjaciółkę.
- Śmiem , gdyż jest godzina 17, a na 20 masz być gotowa, a znając twoje ruchy nie wyszykujesz się jeśli wstałabyś później. Więc nie wkurzaj mnie, tylko wstawaj i się ogarnij, bo za 30 minut będę u ciebie.- rozłączyła się.No pięknie.. Poszłam do łazienki w celu wzięcia pobudzającego letniego prysznica,który po 30 minutach rzeczywiście mnie pobudził. Planowałam dzisiaj bardzo poszaleć, więc musiałam dobrze wyglądać. Jednak nim zdążyłam cokolwiek zrobić ze sobą, usłyszałam dzwonek do drzwi, myślałam , że mama jest w domu jednak najwyraźniej jej nie było gdyż nie odezwała się , że otworzy. Zeszłam na dół w celu otworzenia prawdopodobnie mojej przyjaciółce, rzeczywiście gdy otworzyłam drzwi ujrzałam dziewczynę którą uwielbiam, i która wygląda tak, że gdybym była chłopakiem zainteresowałabym się nią.
- Mała wyglądasz cudownie-pochwaliłam przyjaciółkę, która tylko puściła mi oczko i weszła do środka.
- Widzę, że ty jeszcze w rozsypce, masz się szybko ogarnąć bo zabiję.- powiedziała do mnie z miną która świadczyła, że nie żartuje.
- Dobra dobra, chodź mi lepiej pomóż, a nie zabijasz mnie tym wzorkiem.. Czemu ona dalej się tak na mnie patrzy.. -Valeriee! Nie patrz tak na mnie bo się ciebie boję!-wrzasnęłam i pobiegłam na górę. Po chwili Valerie stała przed moją szafą , wyrzucając po kolei moje ciuchy.. Jeśli ona na nie przestanie, zaraz jej przywalę..
- Valerie , jak dalej tak będziesz wyrzucać moje ciuchy, to będziesz je układać,jasne?!
- Nie wtrącaj się,tylko czekaj aż ci coś wybiorę.. - Poczekałam jeszcze pare minut w przeciągu których prawie rzuciłam się na przyjaciółkę. Nienawidziłam bałaganu, i takie porozwalanie ciuchy w moim pokoju są nie do pomyślenia. Chociaż szczerze powiedziawszy gdy w końcu skończyła komponować mój strój, i zobaczyłam efekt końcowy zapomniałam o porozwalanych ciuchach, bo komplet był oszałamiający. Wyglądał tak i był kompletnie w moim stylu. Pomalowałam się trochę mocniej, i o godzinie równo 20 byłam gotowa. Napisałam do Louis'a sms'a , że wychodzę do klubu, i że jak chcą to niech tam wpadnie z chłopakami. Oni dobrze wiedzieli gdzie chodzimy do klubów, więc nie musiałam podawać im nazwy lokalu, do którego się wybierałyśmy.Val zeszła na dół żeby zamówić taksówkę, a ja spakowałam potrzebne rzeczy do torebki, były nimi wszystkie dokumenty świadczące o mojej tożsamości. Zeszłam do przyjaciółki. Na taksówkę czekałyśmy tylko 10 minut, a po 20 minutach jazdy byłyśmy w popularnym klubie w centrum Londynu. Na samym początku rozejrzałyśmy się kto przyszedł do klubu, takie rozeznanie w towarzystwie. Okazało się, że byli tam znajomi Valerie z którymi kiedyś miała niemiłe doświadczenia. Popadła w ćpanie, picie, to był bardzo trudny okres w naszym życiu, mimo iż ja nie miałam problemów z owymi używkami przechodziłam ciężkie chwile razem z nią, nigdy nie potrafiłabym jej zostawić. Podeszłyśmy do baru i zamówiłyśmy sobie drinki. Sączyłyśmy je spokojnie prze barze gdy dostrzegłam zbliżającego się do nas byłego Valerie. Szturchnęłam niczego nie spodziewającą się przyjaciółkę.
- Co..-zaczęła, ale ja wskazałam skinięciem głowy w stronę chłopaka.- O kurwa.. - rzekła i z zakryła oczy dłonią. Na twarzy chłopaka pojawił się chytry uśmiech , który wcale mi nie pasował. Usiadł obok mojej przyjaciółki, która chyba w ogóle nie miała ochoty przeprowadzać z nim konwersacji.. Skoro ona nie miała zamiaru się odezwać, ja musiałam przejąć inicjatywę.
- Jak widzisz, Val nie ma przyjemności z tobą rozmawiać, więc odczep się, bo nic nie wskórasz , jasne?
- Proszę cię An, ty się się nie wtrącaj.. - rzucił z niechęcią.. Chyba sobie kpi..
- Jak wiesz, to moja przyjaciółka, a widzę że coś od niej chcesz. Widzę również, że ona nie ma ochoty ciebie słuchać więc..- już miałam powiedzieć w jego kierunku mało cenzuralne słowo, gdy z wątku wyrwała mnie Valerie, tym samym powodując na mojej twarzy minę z kompletnym zaskoczeniem.
- Dobrze Dave, porozmawiam z tobą..- An, czy mogę cię na chwilkę przeprosić?- zapytała mnie..
- Jasne, ale będziesz tego żałowała, zobaczysz.. Wzięłam swojego drinka i poszłam do najbliższego wolnego stolika.Myślałam o tym jakie mam szczęście , że poznałam Valerie i chłopaków. Do Londynu przeprowadziłam się gdy miałam chyba 12 lat. Wcześniej mieszkałam w USA, jednak moje korzenie w jakieś części pochodzą  z Polski.  Chyba dlatego nazywam się Angelika , to imię brzmi jakoś dziwnie, nigdy go nie lubiłam. Z Valerie znamy się już 16 lat, bo ona również mieszkała w USA, moja mama to bliska przyjaciółka jej rodziców. Gdy tato nas zostawił postanowili, że przeprowadzają się razem. Źle zniosłam przeprowadzkę. Ale na całe szczęście miałam przy sobie Valerie, za co byłam jestem i będę jej wdzięczna do mojego nic nie znaczącego dla świata egzystowania. Chłopaków poznałam w wieku 15 lat, tak mi się wydaje.. Oni byli popularni w szkole, a ja wraz z Val byłyśmy nowe. Któż to wie, dlaczego oni, właśnie oni zaprzyjaźnili się z takimi szarymi myszkami.. Zawsze trapiło mnie to pytanie, ale odpowiadałam sobie na nie stwierdzeniem , że po prostu mamy ujmujące i interesujące charaktery. Na samym początku naszej przyjaźni też nie było kolorowo, nienawidziłam Zayn'a z całego serca, gdy go widziałam od razu odchodziłam od zgromadzenia, które urządzaliśmy na przerwach. Zawsze dobry kontakt miałam z Niall'em, Liam'em i Louis'em.. Uwielbiałam ich od początku naszej znajomości, zawsze dobrze się dogadywaliśmy. Z Malikiem zbliżyłam się po 6 miesiącach nienawiści, gdy pomógł mi z moim byłym Nickiem. Mój były był agresywny gdy zerwaliśmy, groził mi ,że jeżeli do niego nie wrócę to pożałuję.. Wtedy Zayn mimo tego, że za sobą nie przepadaliśmy wstawił się za mną.. Pamiętam to jak dziś, że gdy Nick stawił się do mnie w tej chwili z pięściami Zayn uderzył go ,i został zawieszony na miesiąc. Potem daliśmy mu przezwisko Bradford Bad Boy ,które wkurzało go do czerwoności. Tak było z Zayn'em.. Z Harrym historia była całkiem inna, Harry gdy weszłam do szkoły bardzo mi się podobał.. Gdy już się zaprzyjaźniliśmy, zbliżyliśmy się do siebie bardzo, jednak ja nigdy nie traktowałam go jak przyjaciela , bardziej jak kandydata na chłopaka. Przez jakiś czas byliśmy ze sobą, jednak po 2 miesiącach doszliśmy do wniosku , że jednak nie możemy być parą. Teraz jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi, i cieszę się z tego, bo gdy byliśmy parą miał wyrzuty o moją przyjaźń z chłopakami.  Teraz mamy bardzo dobry kontakt. Patrząc z perspektywy dawniej a dziś, teraz dopiero doceniłam co to przyjaźń i jakie szczęście dają mi chłopcy oraz Valerie.. Bez nich nie byłoby nic, to oni są światełkiem w tunelu, kolorem w moim szarym świecie. - z mojego wewnętrznego rozmyślania wyciągnął mnie głos przyjaciółki.
- Będziesz na mnie wściekła.. - zaczęła moja przyjaciółka, a ja domyśliłam się o co chodzi.. Nie mogła tego zrobić..
- Proszę cię, tylko mi nie mów, że wróciłaś do Dave'a , proszę zaprzecz, bo wyjdę z tego lokalu.. - serio chciałam wyjść..
- Przepraszam cię, ale ja go chyba nadal kocham.. - to było żałosne, co mówiła.. Musiałam wybić jej go z głowy, bo znów będzie przez niego cierpiała..
- Wiesz, że będziesz tego żałować? - zapytałam z miną którą obdarowywał nas Liam , gdy nas pouczał.. Nazywaliśmy to miną Daddy'ego Liam'a.
- Proszę cię, tylko nie mina Liam'a.. - jej mina wyrażała, że nie chce się kłócić, i pójdzie na wszelkie kompromisy.. Mimikę jej twarzy testowałam przez wiele lat. Potrafimy rozmawiać nie używając słów.
- Porozmawiamy o tym jutro, dobrze.. Nie mam ochoty psuć sobie wieczoru.. -  postanowiłam, że dzisiaj jej odpuszczę.. Ona tylko przytuliła mnie i dała buziaka w policzek.. Poszłyśmy zamówić kolejne drinki, po czym ruszyłyśmy na parkiet. Nie potrzebowałyśmy żadnych typów aby dobrze się bawić, same bawiłyśmy się wręcz wspaniale. W między czasie do baru podchodziłyśmy chyba z 5 razy.. Gdy wypiłam siódmego drinka, poczułam, że alkohol zaczyna działać, co bardzo mi się podobało. Nie musiałam przejmować się tym chorym światem, wszystko było takie proste.. Valerie, też już się zataczała, tańczyłyśmy ale już z większą trudnością. Po jakiś 20 minutach podeszli do nas całkiem przystojni faceci, i zapytali czy mogą z nami zatańczyć. Nie byłyśmy za bardzo trzeźwe więc się zgodziłyśmy. Przedstawili się , jeden był wysokim ciemnym blondynem z błękitnymi oczami, przedstawił się jako Josh, natomiast drugi był szatynem z zielonymi oczami.. On zaś przedstawił się jako Steve. Tańczyłyśmy z nimi dosyć długo, w międzyczasie 3 razy byłyśmy przy barze w celu poprawienia przyjemnego szumu w głowie, którego sprawcą był alkohol.. Teraz gdy wypiłam już dziesięć drinków byłam porządnie wstawiona, co w ogóle mi nie przeszkadzało, przecież mogę się napić trochę więcej.. Nikt nie będzie mi mówił co i jak mam robić.. Poprosiłam moje towarzystwo abyśmy usiedli, bo chyba nie dam rady więcej tańczyć. Usłuchali się mnie i chwiejąc się doszliśmy do stolika. Nie powiem nasi nowi znajomi również nie byli zbyt trzeźwi.. Porozmawialiśmy trochę, i dowiedziałam się, że pochodzą z Bradford , rodzinnego miasta Malika. Później Josh poprosił mnie do tańca, więc zgodziłam się i poszliśmy na parkiet, nawet nie wiem jak tam doszliśmy. Tańczyliśmy jakiś dziwny taniec, który nie wyglądał jakby tańczyli go zwykli znajomi.Nie wiele myśleliśmy w tym momencie.  Ten taniec przypominał  bardziej grę wstępną, którą jak się okazało później, jednak był.. Nie wiem kiedy, pocałowałam blondyna a on odwzajemnił pocałunek. Z parkietu przenieśliśmy się w jakiś kąt, gdzie nie było żywej duszy.. Całowałam chłopaka bardziej nachalnie, a on nie pozostawał mi dłużny.Nim się zorientowałam byłam w samym staniku i majtkach, on zaś w samych bokserkach.. Już miałam ściągać stanik, gdy z tego dziwnego transu wyrwał mnie znajomy głos..
- Zayn!- krzyknęłam , odrywając się od chłopaka , i szybko narzucając sukienkę. Było mi cholernie wstyd..- Co ty tutaj robisz- tym razem zapytałam już spokojniej. KurwaKurwaKurwa.
- Lepiej ty mi powiedz, co ty robisz.. - wyraźnie był wściekły. Trudno
- To nie twoja sprawa Malik. Odczep się!- wrzasnęłam na chłopaka i pociągnęłam za rękę ubranego już Josha.. Zaszliśmy do stolika gdy poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękę..
- Moja sprawa, bo jestem twoim przyjacielem, i nie pozwolę, abyś zrobiła coś czego będziesz żałowała, rozumiesz?!- Zaraz mu coś zrobię przysięgam.
- Od kiedy to ty się mną tak interesujesz.. Przecież masz mnie w dupie.. - miałam ochotę wylać na niego drinka, ale cały czas trzymał kurczowo moje dłonie, co stawało się niekomfortowe. - A tak poza tym .. Puść mnie, bo to boli!- zluźnił uścisk, lecz nie puścił moich rąk.. Dobrze wiedział, że gdyby mnie puścił uciekłabym..
- Dobrze wiesz, że tak nie jest! Jesteś pijana, jutro będziesz żałowała.. - powiedział, miałam ochotę zaśmiać się mu w twarz..
- Amerykę odkryłeś. Nawet jeśli jestem pijana, to co z tego, wiem co mówię.. - i w tym momencie zatoczyłam się lekko, co nie stawiało mnie na wygranej pozycji. Gdyby nie to , że Malik mnie trzymał, pewnie bym upadła..
- Wracamy do domu.. - już chciałam się sprzeciwić, ale dodał.- Nie masz nic do gadania..Podziękuj swoim towarzyszom.. - obdarzyłam go piorunującym spojrzeniem, i odwróciłam wzrok do wyraźnie zdezorientowanych chłopaków, rzuciłam im przepraszające spojrzenie i zwróciłam się w kierunku wyjścia.
- Valerie! Ty też idziesz- krzyknął do mojej przyjaciółki Zayn, a ta bez większych oporów pożegnała się z chłopakami i dorównała nam kroku.. Dotarliśmy do auta , ja z Valerie usiadłam z tyłu, a Zayn zajął miejsce kierowcy.  Gdy tylko ruszyliśmy powiedziałam do Malika.
- Nienawidzę cię! Po co tutaj w ogóle przyjeżdżałeś! Zepsułeś mi imprezę! - wrzeszczałam zbulwersowana.
- Pogadamy jutro..- odpowiedział spokojnym tonem, co jeszcze bardziej mnie rozzłościło..
- Nie ignoruj mnie, kretynie! - wrzasnęłam, ale on już nie odpowiedział.. Dojechaliśmy bez większych przeszkód. Valerie wyszła sama, ale ja miałam z tym większy problem, nagle zrobiło mi się słabo, i osunęłam się z powrotem na siedzenie.. Po chwili podszedł do mnie Zayn i chciał wyciągnąć mnie z auta,ale krzyknęłam.
- Puść mnie! Nie potrzebuję twojej pomocy ,jasne?!- od jednak nie zareagował i wziął mnie na ręce nogą zamykając drzwi auta. Nacisnął guzik w panelu przy kluczykach i auto się zamknęło. Gdy mnie niósł, przysięgłam sobie, że jutro mu wygarnę. Weszliśmy do domu chłopaków. Wszyscy już spali, nie wiedziałam gdzie jest Valerie.. Zayn niósł mnie po schodach, po chwili dotarliśmy do czyjejś sypialni, Malik położył mnie na łóżku zostawiając w ciuchach. Ściągnął mi tylko buty i przykrył pierzyną, i wyszedł z pokoju. Już szykowałam sobie ripostę na jutrzejszy dzień, ale nagle oddałam się w krainę morfeusza...
____________________________________________________________________________
Witam, nie wiem kiedy będzie nn, gdyż zacznę go pisać dopiero gdy będę widziała, że oglądalność bloga rośnie. Wszystko zależy od Was, gdyż nie piszę go dla siebie, :P

wtorek, 22 maja 2012

One.

Niektórzy mogą powiedzieć, że to głupie, ale ja naprawdę uwielbiam spać do godzin popołudniowych.Tak było i dnia dzisiejszego.Obudził mnie dźwięk przychodzącego sms'a. Tak bardzo nie chciałam wstawać, Londyńska pogoda przytłaczała mnie dzień w dzień. Jedynie myśl , że oni są dała mi siłę, tak więc z zamkniętymi oczami  pomacałam moje łóżko w celu znalezienia niczego innego jak mej prawej ręki bez której nie mogę żyć. Wymacawszy mój telefon wolną dłonią przetarłam oczy dzięki czemu ujrzałam  ten szary nudny świat. Na ekraniku widniało powiadomienie o nowej wiadomości tekstowej , od nikogo innego jak Nialla, dziwnym trafem nagle kolory chyba w mojej głowie nie były już szare, a zaczęły rozpromieniać się na żywe barwy, to nieludzkie jak oni na mnie działają. Gdy tylko któryś z nich do mnie napisze bądź zadzwoni, moje poglądy na świat ulegają zmianie. To dziwne, ale ja nigdy nie należałam do osób całkiem normalnych. Z widokiem już całkiem kolorowym, nacisnęłam klawisz, który miał za zadanie odtworzenie wiadomości od farbowanego. " Witamy Cię nasza najukochańsza siostrzyczko, wiesz nie wiemy czy już wstałaś,bo wiemy jak ty uwielbiasz długo spać. Ale tak się niemiło złożyło, że jesteśmy głodni, i również niemiło się złożyło, że nie chce nam się robić. Wiesz jak bardzo cię kochamy prawda.?'- Ta wiadomość momentalnie sprawiła, że na moją twarz wpłynął uśmiech. Oni potrafią mnie rozbawić, przeraziła mnie moja reakcja gdy zdałam sobie sprawę , że już nie chce mi się spać, i że mam ogromną ochotę iść do nich i zrobić im lunch. "Oszalałaś"- wkradło mi się do mojej głowy. Byłam trochę zmęczona, bo wczoraj wraz z Valerie byłyśmy w klubie. Nigdy w piątkowe wieczory nie siedzimy w domu,chyba bardzo się upiłam, przynajmniej tak mi się wydaje, bo nic nie pamiętam. Odpisałam Horanowi: " Będę za 40 minut" - i wyczołgałam się z mojego małego azylu którym było moje łóżko. Poranna toaleta zajęła mi trochę więcej czasu niżbym chciała, a wszystko przez wczorajszą imprezę, zeszłam na dół gdzie nikogo nie było, co w cale mnie nie zdziwiło. Moja mama jest adwokatem często wyjeżdża. Podchodząc do lodówki zauważyłam karteczkę , która miała na celu poinformowanie mnie, że moja rodzicielka pojechała w delegację. Domyślałam się , że znów jej nie będzie ,ale nie miałam jej tego za złe. Ojciec nas zostawił , i za to nigdy mu nie wybaczę, na całe szczęście moja mama bardzo dobrze sobie radzi,i niczego nam nie brakuje. Ostatnio moimi posiłkami są płatki z mlekiem , więc takową potrawę sobie przyrządziłam. Jedząc, pomyślałam aby napisać do Val, w końcu muszę wiedzieć jak ona przeżyła dzisiejszy poranek.Przełykałam właśnie następną łyżkę płatków, gdy zobaczyłam na mikrofalówce godzinę. Była 13 :45. Byłam spóźniona, ale na całe szczęście chłopcy mieszkają po drugiej stronie ulicy, poza tym jak kochają to poczekają. Gdy wreszcie skończyłam fazę jedzenia, skoczyłam na górę ubrać się w dres, i wyszłam z domu. Chciałam zrobić chłopakom na złość więc nieśpiesznie przeszłam na tą drugą stronę ulicy, i równie nieśpiesznym krokiem doszłam do domu w którym urzędowali ci chłopcy, których tak bardzo kochałam.Kochałam ich na równi z Valerie, a ją kochałam ponad życie i jeszcze mocniej. Z Valerie znamy się równe 16 lat i nie wyobrażam sobie życia bez niej, mimo tego, że jest psychicznie chorą uwielbiającą ryzyko psychopatką. Wiele razy musiałam ją wyciągać z problemów, ale nigdy jej tego nie wypominałam, uzupełniałyśmy się tak jak piątka oszołomów do których właśnie idę. Stanęłam przed drzwiami wejściowymi, i zapukałam, chociaż bardzo dobrze wiedziałam, że mam wchodzić jak do siebie, ale w końcu czymże byłoby moje życie bez wkurzania tej piątki. Nie musiałam długo czekać, bo ktoś w jednej sekundzie otworzył drzwi z takim impetem, że myślałam, że nimi dostanę. Liam wyglądał jakby był w złym humorze.
- Chyba mówiliśmy ci abyś sama sobie otwierała.- odezwał się na powitanie, nie było to grzeczne z jego strony, ale olałam jego zachowanie, i odezwałam się.
- Przepraszam, zapomniałam. Idę zrobić wam to jedzenie.A tak poza tym bardzo miłe powitanie- rzuciłam z sarkazmem i szturchnęłam Liama z barka. Nie zdążyłam dojść do kuchni, bo zeszła się reszta chłopaków, jednak ci w porównaniu do Liama przywitali mnie grupowym uściskiem.
- Widzicie chłopcy, Liam mnie nie kocha, bo zamiast tutaj z nami się przytulać , to on stoi i się patrzy. - udałam załamaną, bo widziałam, że na Liama to działa. Jednak zanim Liam przyznał się do błędów, w mojej obronie stanął Blondasek.
- Liam, jak możesz naszą ukochaną siostrę tak traktować. Ona nam robi jedzenie, którego jeszcze nie zrobiła- spojrzał na mnie-a ty ją tak traktujesz.?! - no tak Niall zawsze miał w czymś swój interes. Po prostu poganiał mnie, bo był głodny. Liam podszedł do mnie, przytulił mnie mocno i szepnął :
- Przepraszam ,że się uniosłem, to się więcej nie powtórzy.
- Mam nadzieję- odszepnęłam i oderwawszy się od Payne'a poszłam do kuchni aby przyrządzić wyśmienite śniadanko. Ciężko było o to aby chłopcy mieli pusto w lodówce, więc gdy zajrzałam do owej jak to Niall mówił " skrzyni skarbów" znalazłam mnóstwo jedzenia. Od jogurtów po mięsa i warzywa, ponieważ ja byłam najedzona postanowiłam zapytać się chłopców czegoż sobie życzą. Chłopcy po długim głosowaniu w przeciągu którego zdążyłam prawie uschnąć w końcu zadecydowali, że chcą naleśniki. Jak sobie zażyczyli, tak uczyniłam. W soboty zawsze mieliśmy dzień chłopców, zaś w niedzielę to oni usługiwali mnie i Valerie. A właśnie Valerie, zapomniałam do niej napisać, ale uczynię to później. Wyciągnęłam potrzebne produkty z lodówki i poprosiłam do siebie na chwilę Harrego. Harry to bardzo dobry kuchcik, i musiał pomóc mi złożyć mikser w celu zmiksowania składników. Krzyknęłam po niego, a on w szybciej niż się tego spodziewałam stanął u mego boku.
- Harrooldzikuu, bo wiesz.. - zaczęłam, ale Harry mi przerwał.
- Czego chcesz.?-zapytał bez ogródek.
- A czy ja muszę od razu czegoś chcieć? - zrobiłam maślene oczka, bo myślałam, że może to łyknie. Jednak na marne.
- Za dobrze cię znam, i w twoim przypadku wiem , że czegoś chcesz.. - wystawił język , więc na daremno miałam dusić w sobie moją prośbę.
- Złożysz mi mikser?- poprosiłam lokowatego, a ten prychnął i rzekł.
- Wiedziałem , że czegoś chcesz.- zaczął na środku kuchni wywijać dziwny taniec, a mi chciało się śmiać, ale jak na człowieka porządnego przystało zatkałam nos, tym samym powstrzymując się od wybuchu niekontrolowanym śmiechem. Byłam tak zagapiona na tańczącego Styles'a , że nawet nie zauważyłam jak ktoś łapie mnie za ramiona. Odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z Zaynem.
- Uwielbiamy twój śmiech, więc nie powstrzymuj się.- powiedział i zrobił głupią minę. Nie wytrzymałam i rozpoczęła się faza niekontrolowanego śmiechu w wykonaniu Angeliki. Upadłam na ziemię, i próbowałam się uspokoić , jednak na marne. Po chwili widziałam jak cała piątka patrzy na mnie i śmieje się jak stado baranów. Najbliżej mojej nogi stał Louis, więc oberwał w kostkę. W tym momencie chciało mi się śmiać jeszcze bardziej, ale znów zatkałam nos i powiedziałam:
- I z czego macie taką radochę , bo zaraz sami będziecie robili sobie jedzenie. - te słowa wystarczyły aby Horanek interweniował.
- No chłopcy dajmy jej spokój, w końcu musimy coś zjeść! - gdy to powiedział każdego z chłopców po kolei pchał w kierunku wyjścia z kuchni. Ja tylko na odchodne rzuciłam aby napisali do Val, żeby przyszła. Gdy już cała sytuacja całkowicie się uspokoiła, wszystkie składniki wrzuciłam do miski,i ponownie wezwałam Harry'ego . Tym razem jednak złożył mi ten przeklęty mikser, dzięki czemu mogłam w spokoju przygotować naleśniki. Gdy już naleśniki były gotowe wezwałam chłopców aby nakryli do stołu, oni posłusznie poszli zrobić to co do nich należało, ja w tym  czasie polałam naleśniki syropem głodowym i zaniosłam do salonu, gdzie chłopcy już czekali na posiłek z widelcami i nożami ku górze. Bardzo śmiesznie to wyglądało, i o mało co nie upuściłam talerza z naleśnikami. Udało mi się powstrzymać kolejną falę śmiechu , położyłam naleśniki na stole i zaczęła się walka.. Zaczęli po sobie krzyczeć, wyrywać naleśniki z rąk, ktoś kto ich nie zna pomyślałby, że są chorzy psychicznie. Czasami nawet ja tak myślałam. 2 godzinki minęły szybciuteńko, chłopcy zdążyli zjeść pooglądać telewizję i zadzwonić do Valerie, która oświadczyła, że jej zacny tyłek zagości za godzinę u chłopaków. W tym czasie my nie robiliśmy kompletnie nic, pomogłam im posprzątać w domu i gdy akurat kończyliśmy do domu weszła Valerie.
- Hej wszystkim- powiedziała, a my poszliśmy zrobić z nią zbiorowego przytulaska.
- To co dzisiaj robimy, chyba nie będziemy siedzieć w domciu nieroby wy moje.- zagadnęła do nas , a ja na samą myśl o wyjściu z domu, który po wczorajszej imprezie był dla mnie najcenniejszą rzeczą szybko odpowiedziałam.
- Nie Valeriee.! Jutro idziemy na imprezę jasne? Dzisiaj muszę odpocząć , bo nie wyrobię. -przekonywałam ją w nadziei , że się zgodzi i o dziwo, zgodziła się. Przez resztę dnia siedzieliśmy i oglądaliśmy filmy, objadając się samymi tłustymi rzeczami. Nawet Valerie stwierdziła, że lepiej jej wypocząć przed telewizorem z nami, osobami które kocha, niż mizianie się z jakimiś obcymi chłopakami w dyskotece. Zatkało mnie, bo Valerie i przyznać się , że jej lepiej nie na imprezie.. Co jeszcze dziwnego się wydarzy. Około 22 Valerie musiała iść do domu, ja postanowiłam zostać, gdyż i tak siedziałam sama w domu. Val na odchodne powiedziała tylko, żebym nie zapomniała o jutrzejszej imprezie. No tak mogłam się tego po niej spodziewać , jednak żeby już nie marudziła powiedziałam, że na pewno pójdę z nią. Wszyscy pożegnaliśmy się z naszą przyjaciółką i wróciliśmy do domu. Zrobiłam chłopakom kolację, pograliśmy trochę w twistera i położyliśmy się w salonie na naziemnym , tak jakby wbudowanym w podłoge łóżku. Byłam obok Niall'a i Zayn'a. Obejrzeliśmy jeszcze jeden film,ale tylko ja dotrwałam do końca, bo gdy film dobiegł końca wszyscy już słodko spali. Wyłączyłam telewizor wdrapałam się na przytulonych chłopaków, którzy słodziutenko spali. Każdemu z nich szepnęłam ,że ich kocham, wróciłam na swoje miejsce i zasnęłam...Gdy się przebudziłam była trzecia w nocy, przetarłam oczy i ujrzałam światło w kuchni.Domyślałam się kto tam jest, lecz na wszelki wypadek przetarłam oczy i zmierzyłam wzrokiem każdego z chłopaków. Tak jak myślałam brakowało Nialla. Po cichutku, aby nikogo nie obudzić wyczołgałam się z miejsca w którym spaliśmy w 6, docierając do kuchni słyszałam jak Horan klnie pod nosem, bo zabrakło ketchupu. Weszłam do pomieszczenia, które blondyn nazywał "wyspa skarbów" , zaszłam go od tyłu , zatkałam mu buzię. Wzdrygnął się , i gdy go puściłam powiedział.
- Przestraszyłaś mnie. - to był słodki widok, zaspany Horanek , który jest zły bo coś nie jest po jego myśli, i w dodatku przestraszony.
- Przepraszam.-przytuliłam go.- Czego ci brakuje, słyszałam jak klniesz o to , że nie ma ketchupu.
- Tak, chciałem sobie zjeść kanapki, i ostatnim składnikiem był ketchup, i co? Sięgam do lodówki, po moje zbawienie, i dupa. Nie ma..
- Oj Niall, jutro pójdziemy na zakupy, a teraz zrób mi kakao, bo wiesz, że bez niego nie zasnę. - Blondyn, tylko przytakął i wziął z lodówki mleko, a z szafki kakao. W spokoju nacieszyliśmy się naszymi "posiłkami" w moim wypadku był to napój, ale mniejsza.Wracając do salonu, tym razem ułożyłam się koło Nialla.Już prawie odpływałam i Nialler zapytał.
- An..
- Hmmmm?
- Mogę się do ciebie przytulić? Bo zapomniałem mojego misia z pokoju.. - rozbawiło mnie to, no ale Horanek to taki słodziak, ciężko mu odmówić.
- No pewnie głuptasie!- Przytulił się do mnie, i nie minęło 10 minut jak wszyscy słodziuteńko spaliśmy..
____________________________________________________________________________
Witam, oto pierwszy rozdział, następny postaram się dodać w weekend, ale to zależy jedynie od was. Min.100 wejść i 5 komentarzy. Wiem jestem okropna, ale nic nie poradzę, muszę wiedzieć czy chcecie czytać dalej czy też nie .:)

poniedziałek, 21 maja 2012

Prolouge.

Biegnąc jedną wielką ścieżką życia, nigdy nie wiadomo co się wydarzy. Mnie spotkało wiele rzeczy. Pozytywnych i negatywnych, były spory ale były też chwile pełne eufori. A to wszystko przez nich, przez chłopaków, którzy zawładnęli moim życiem do reszty. Przez pięć różnych charakterów, które dopełniały się niesamowicie. Widząc to chciało się żyć.Jestem Angelika , i przyjaźnię się z One Direction.

Bohaterowie.


                                                                        Angelika
Szalona 17-latka , ma przyjaciółkę od SERCA Valerie. Lubi imprezować i wychodzić ze znajomymi.Jej matka jest bardzo popularnym adwokatem, ojciec zostawił je jak An była mała. Dziewczyna popada w niemiłe towarzystwo.


                                                         
                                                                        Valerie
W tym samym wieku co , Angelika. Jest z porządnej rodziny, bardzo bliskiej mamie An. Lubi porządnie popić, grube imprezy są dla niej najważniejsze. To angelika trzyma ją na ziemi.




                                                                           One Direction
U góry od lewej : Zayn(19), Niall,(19) Louis(21). Z dołu od lewej : Harry(18),Liam(19).Znany brytyjski boyband. Wszyscy są bardzo szaloni, i kochają swoje fanki.


Ode mnie dla Was.

Witam Was bardzo serdecznie. Jak pewnie niektóre/rzy z Was czytali moje wcześniejsze opowiadanie. Jednak z owym opowiadaniem nie poradziłam sobie, gdyż było ono wymyślane rozdział po rozdziale. Ten blog jest zaplanowany, i dokładnie przemyślany. Każdy rozdział będzie pojawiał się w raz w tygodniu. Jeszcze dziś powinnam dodać bohaterów. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Zatem do wieczora. ;-)