sobota, 23 czerwca 2012

Five.

Słysząc różne wrzaski, i klepanie po policzkach, zmusiłam się do otwarcia oczu. Nadal byłam w domu chłopców, którzy wyglądali jakby mieli 100 kilo w gaciach. Przed oczyma stanęła mi pewna scena. Dostaję telefon o wypadku , mówię chłopcom i mdleję. Nigdy wcześniej się tak nie przestraszyłam, starałam się nie zwracać uwagi na komentarze chłopców, i spróbowałam się podnieść ,co zakończyło się nieudanym upadkiem.Z pomocą przyszedł mi Niall , który z miną jakbym miała zaraz zemdleć wziął mnie na ręce i położył na kanapie w salonie. Malik podał mi szklankę zimnej wody, i poczułam jak zimny prąd przechodzi mi przez gardło, dopiero teraz docierało do mnie co się wydarzyło. Odzyskując mowę, zerknęłam na chłopców wpatrujących się we mnie jak w święty obrazek, ba w ducha. Niall , który wyraźnie nie za dobrze znosił ową sytuację, zapytał.
- Co się dokładnie stało, co ci mówili ze szpitala.?- odtworzyłam w pamięci całą rozmowę, którą przeprowadziłam z pielęgniarką.
- Jakaś kobieta, na pewno pielęgniarka, powiedziała mi , że moja mama miała wypadek na autostradzie, gdy wracała z delegacji. Zderzyła się z drugim samochodem , w którym były dzieci.. - moje oczy robiły się szklane i czułam, że za sekundkę polecą mi po policzkach łzy żalu, smutku. - Moja mama ledwo uszła z życiem, w tamtym samochodzie ...- przerwałam, bo nie mogłam wydusić tego słowa.. - rodzice tych dzieci ..oni,,oni, zginęli... - popłakałam się a Zayn momentalnie znalazł się przy mnie i pocałował mnie we włosy szepcąc , że wszystko będzie dobrze.. Jak mogło być dobrze.. Nic już nie będzie dobrze, nigdy.
- Muszę jechać do mamy!- krzyknęłam nagle jak gdyby nigdy nic.
- W jakim szpitalu leży twoja mama?- zapytał mnie Harry, a gdy mu powiedziałam, od razu pobiegł do auta. Po chwili my też byliśmy już w aucie i szybciej niż mogłam sobie wyobrazić byliśmy na miejscu. Od razu podbiegłam do "recepcji" i powiedziałam kim jestem i gdzie jest moja mama. Pielęgniarka, albo ktokolwiek to był powiedziała mi , że moja mama jest właśnie w trakcie operacji, i nie wiadomo o której owa operacja się skończy. Na całe szczęście powiedziała mi gdzie znajduje się sala operacyjna w której jest mama. Ruszyłam w tamtym kierunku ze łzami w oczach, gdyż na prawdę obawiałam się o życie mojej mamy. Łzy spłynęły mi po policzkach ,a ja sama byłam zdziwiona jak szybko się poruszam..Już nawet nie słyszałam krzyków chłopców abym poczekała.. Sala znajdowała się na 1 piętrze i gdy tylko tam dotarłam usiadłam na krześle zalewając się łzami.. Pytania same nasuwały mi się w głowie.. Dlaczego moja mama? Co jeżeli nie przeżyje? Nie chciałam dopuszczać do siebie takich myśli, ale prawda jest taka, że każda możliwość w tym wypadku może być trafna.. Teraz, gdy moja mama była operowana, ja żałowałam krzywd jakie jej wyrządziłam, to zabijało mnie od środka, jak mogłam naopowiadać jej tyle okropnych słów, które mimo iż zniosła z twardą miną, w środku na pewno ją bolały..
Nie wiem kiedy znaleźli się przy mnie chłopcy, nie zwracałam na nich uwagi.. Nie miałam ochoty.. Zayn i Niall coś do mnie mówili, ale nie obchodziło mnie to, jakiekolwiek słowa pocieszenia nie były na miejscu. W sumie po co.. Co by to zmieniło, że mnie pocieszą skoro moja mama może nie przeżyć.. Wtedy ich pocieszenia nie będą znaczyły kompletnie NIC..
W końcu otworzyłam mój umysł i dotarły do mnie słowa Niall'a ..
- Hej An, wiem, że to głupie co powiem, ale wszystko będzie dobrze, przecież mamy siebie..
- Tak, to rzeczywiście głupie co mówisz, bo wiesz... NIC nie będzie dobrze, nawet jeżeli mamy siebie.. Co to zmieni, że mamy siebie, wy macie swoje życie ja mam swoje..- płakałam dławiąc się własnymi łzami, i wtedy Malik złapał moje ramiona i potrząsnął tak, że myślałam, że zwymiotuję..
- Nigdy nie waż się tak mówić , rozumiesz?! Nie możesz użalać się nad sobą, bo jak na razie twoja mama żyje, i jej stan nie wskazuje na to aby miała nie przeżyć tej operacji.. - co on mógł o tym wiedzieć, przecież jego rodzice nigdy nie mieli wypadku, nie walczyli o życie więc niech się zamknie..
- A skąd ty to możesz wiedzieć , co?! - wrzasnęłam na Malik'a, który wyraźnie był zaskoczony moją agresywną postawą wobec jego osoby.. Ale dobrze ukrył to za maską równie wyolbrzymionej złości.
- Bo rozmawiałem z lekarzem, stąd to wiem.!- krzyknął równie mocno, i wyciągną papierosa.. Nie przejmował się naklejką "zakaz palenia" .. Zawsze rozładowywał swoje napięcie poprzez palenie.. Na korytarzu panowała grobowa cisza, chłopcy najwyraźniej byli byli zbyt zaskoczeni aby coś powiedzieć.. Jeżeli dobrze spojrzeć , to była pierwsza kłótnia między mną a Zayn'em, o ile można to było nazwać kłótnią, po prostu wymieniliśmy się zdaniami krzycząc po sobie.. Pozostała czwórka najwyraźniej wolała się nie odzywać, bo dobrze wiedzieli, że gdyby się odezwali nawrzeszczałabym na nich tak jak na Zayn'a . Gdy skończył palić drugiego papierosa, mięśnie jego ramion wyraźnie się rozluźniły, to oznaczało, że jest gotowy do rozmowy.. Nie myliłam się, bo odwrócił twarz w moją stronę i rzekł.
- Przepraszam, poniosło mnie.. Nie powinienem był się tak zachować.. - wiedziałam, że mówi nie całkiem szczerze..
- A ja cię nie przeproszę.. Nie mam za co, właśnie powinieneś zrozumieć co teraz przeżywam..- odparłam z miną pozbawioną uczuć, choć miałam ochotę popłakać się i skoczyć z tego pierwszego piętra, chociaż żeby się poważnie uszkodzić.. Znowu to robię, znowu ranię najbliższe mi osoby.. Czy zawsze będę taka wredna i nieczuła..? Malik już się nie odezwał, usiadł i czekał razem z nami. Nagle wyszedł lekarz, informując , że operacja się udała i stan mamy jest stabilny.. Jedno co chciałam zrobić to przytulić chłopcow i ich przeprosić.. Chyba jednak mam szczęscie.. 
_________________________________________________________________________
Tak wiem dlugo nie pisalam, ale jakos nie mialam weny. Postanowilam teraz napisac ten krotki rozdzialik ze wzgledu , ze ogladalnosc spadla niemal krytycznie. Co do rozdzialu DNO. Pozdrawiam ( klawa mi sie jebie, dlatego bez polskic znakow) xd

środa, 6 czerwca 2012

Four.

Kiedy zorientowałam się co robię, i w czym Malik mi nie przerywa natychmiast oderwałam się od chłopaka.
- Przeprasza, Zayn, naprawdę przepraszam..- łkałam, właściwie czemu cały czas się przy nim rozklejam? Czemu jestem taka słaba?
- To ja przepraszam, to ja tego nie przerwałem..- czemu  przepraszał za coś co nie było jego winą? Co z tego, że on tego nie przerwał skoro ja to zaczęłam. Chociaż w sumie, gdyby on tego nie chciał przerwałby to czyż nie? A może jestem tak zmęczona, że myślę o takich głupotach. Przecież przyjaźnimy się z Malik'iem. Nie będę drążyć tego dalej.
- To wszystko mnie przerosło Zayn, naprawdę.. Wybacz mi..- spojrzałam w te czekoladowe tęczówki , które były powodem westchnień milionów nastolatek na świecie.I pomyśleć, że ja taka szara istotka Angelika może widzieć te tęczówki , za które dziewczyny pozabijałyby się gdyby tylko mogły je ujrzeć. Dla tych dziewczyn spotkanie sławnego Zayn'a Malika z One Direction byłoby największym cudem świata. A dla mnie? Wpatrywanie się w oczy przyjaciela, który jest sławny, i nie widzenie w tym niczego fascynującego? Właśnie w takich chwilach uświadamiam sobie, że bardzo wiele rzeczy nie dociera do mojej zaprzątniętej myślami głowy. Nie doceniam Malik'a , ani reszty chłopców. A przecież się z nimi przyjaźnię, przyjaźnię się z kimś, kto dla większości ludzi nigdy nie będzie dostępny. Czas zacząć to doceniać.
- Nie musisz mnie przepraszać An, kocham cię , chłopcy też cię kochają i nic tego nie zmieni.- jego słowa działały jak miód na serce, to było wspaniałe mieć takiego przyjaciela, tylko czemu go pocałowałam? Czemu dałam ponieść się emocjom, nigdy o Malik'u nie myślałam jak o chłopaku z którym mogłoby mnie łączyć coś więcej niż przyjaźń, tym bardziej, że początek naszej znajomości w ogóle nie wskazywał na to, że kiedykolwiek będziemy się przyjaźnić.Owszem teraz dopełniamy się wzajemnie, czasami mam go dość, ale ja kocham go za to jaki jest, kocham ich wszystkich, bo w końcu co bym zrobiła bez nich? Lepiej nie zadawać sobie tak żenujących pytań, bo gdy nie będzie ich , nie będzie mnie to pewne.
- Jeżeli chcesz iść spać, to proszę cię nie powstrzymuj się..- zaproponowałam mojemu przyjacielowi, ponieważ dostrzegłam, że jego powieki powoli stają się ciężkie.
- Nie, zostanę z tobą, teraz potrzebujesz kogoś , kto będzie z tobą- w moim oku znów zakręciła się słona łza, która utworzyła sobie tor po moim policzku, tym razem była to łza szczęścia, bo słowa Zayn'a z każdą następną wypowiedzią stawały się dla mnie bardzo kojące. Nie rozumiem dlaczego Zayn jeszcze nie ma dziewczyny, jest wspaniałym chłopakiem. Zawsze uchodził za łamacza serc, ale sądzę , że zmienił się przez ten czas. Patrząc na przykład na mój przypadek, jeżeli dla mnie jest taki opiekuńczy, to co dopiero dla wybranki jego serca.
- Zayn.. -zaczęłam- Właściwie czemu nie masz dziewczyny- musiałam zapytać, przynajmniej nie będę użalać się nad sobą.. Zauważyłam, że jestem straszną egoistką, patrzę tylko na swoje problemy, jakby były one najważniejsze..No tam, musiałam czymś dobić swoje ego..
-Jeżeli mam być szczery, nie znalazłem jeszcze dziewczyny, z którą chciałbym być w bliższych stosunkach.. A czemu pytasz?- jego mina wyrażała , że zainteresowało go takie nagłe pytanie z mojej strony..
- Bo jesteś takim wspaniałym chłopakiem, że przez myśl właśnie przewinęło mi się takie pytanie..- uśmiechnęłam się najszczerszym uśmiechem na jaki było mnie stać.. Rozmawialiśmy o dziewczynach, właściwie to nigdy nie pytałam Zayn'a  o sprawy bardziej intymne, ale podczas naszej rozmowy dowiedziałam się, że chciałby aby dziewczyna nie chciałaby być z Zayn'em Malik'iem z One Direction, tylko zwykłym Zayn'em. Powiedział mi , że uwielbia brunetki, co mnie rozbawiło, i powiedziałam mu ,że może mieć wymarzoną dziewczynę która jest brunetką, jest niska , ma brązowe oczy. A zakocha się w blond dziewczynie z niebieskimi oczami, i nic na to ie poradzi, sprzeczaliśmy się o to przez 5 minut , jednak gdy przemyślał moje słowa, ostatecznie przyznał mi rację. Rozmawialiśmy też na temat w jakim wieku mógłby się umawiać z dziewczyną. Wyjaśnił mi, że w jego wieku, na co ja znów przeprowadziłam mu wykład, że nigdy nie wie co się stanie, może zakocha się w 16 -latce. Tym razem nie sprzeciwiał się ze mną, jednak stwierdził, że nie chce już kontynuować rozmowy o jego priorytetach odnośnie dziewczyn.. Wypytywał mnie  ale ja pozostawałam twarda, nie uważałam, że to najlepszy czas na to żeby mu mówić, tym bardziej, że znał moje zdanie na temat gustów, bo dopiero wywodziłam mu na ten temat porządny monolog. Postanowiliśmy, że prześpimy się na kanapie, na której aktualnie leżeliśmy. Tej nocy zasnęłam w ramionach mojego bardzo dobrego przyjaciela.


Następnego dnia obudziłam się nadal w ramionach Malik'a , który był  bardzo głęboko pochłonięty  przez krainę snów. Przez myśl przedarło mi się, o czym śni, jednak szybko wyrzuciłam tą myśl z głowy, i wyczołgałam się z objęć Zayn'a starając się go nie obudzić. Poczłapałam do kuchni, w celu przygotowania sobie kawy, i usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi wejściowe, więc zagotowałam wody na więcej osób. Gdy woda powoli zmieniała swoją temperaturę, do temperatury 100 stopni, ja wyjrzałam z kuchni aby dowiedzieć się kto raczył przyjść. Zobaczyłam Louis'a , który starannie omijał kanapę w salonie, nie zauważył mnie, i gdy zbliżył się do mnie podnosząc wzrok, jego oczy momentalnie zrobiły się duże jak monety, a chłopak krzyknął.
- Panie Boże Pasterzu Judei! Przestraszyłaś mnie.- po wypowiedzianej, a raczej wykrzyczanej przez niego jakże ujmującej wypowiedzi, zaśmiałam się, a Malik został wyrwany z chyba przyjemnego snu, gdyż krzyknął.
- Jak do was dojdę , to zabiję!- cóż, może być i tak. Razem z Lou weszliśmy do kuchni , i zaparzyliśmy sobie kawy. Postanowiliśmy również, że Zayn'owi nie zaparzymy gdyż uraził nasze uczucia wydzierając się na nas. Spojrzałam na mikrofalówkę, aby po raz pierwszy w tym dniu ujrzeć godzinę, była 9. Cóż i tak dobrze jak na mój system wstawania. Usiedliśmy z Louis'em przy stole w salonie popijając kawkę.
- I jak było u El, udała się niespodzianka?- zapytałam, paskowanego, który pochłonięty był oglądaniem swojego kubka. Dopadły mnie znów wewnętrzne rozmyślania, dotyczące Tomlinson'a. No bo co by było, gdyby jego nie było. To on codziennie rozbawia nas swoimi żartami, on jest tą osobą , która zawsze się uśmiecha, i wprowadza do towarzystwa luźną i zabawną atmosferę.
- Tak udała się, Eleanor była bardzo zadowolona. Nie pomyślała, że coś takiego zrobię.- odpowiedział z uśmiechem wyrażającym, bardzo udany wieczór. Przypomniałam sobie o Payn'ie który poszedł z Dan, ale szczerze mówiąc nie wiem czy wrócił, cóż dowiemy się niebawem. Podziękowałam Lou za towarzystwo przy kawie i poszłam się odświeżyć. Biorąc prysznic, przypomniałam sobie, że przecież mam dom, ale przecież i tak większość czasu spędzam u chłopaków lub u Valerie. No tak Valerie, całkowicie o niej zapomniałam. Powinnam się z nią skontaktować, ale gdyby chciała sama by zadzwoniła. Po kąpieli, ubrałam się w jakąś koszulkę od Payn'a i zeszłam na dół.
- Chłopcy, nie przeszkadzam wam? Bo wiecie dziwnie się czuję tak cały czas u was siedząc.- Zayn spojrzał na mnie piorunującym spojrzeniem. No tak, on mi mówił, że jestem tutaj zawsze mile widziana, ale on nie jest tutaj sam..
- Przestań- wyrwał się Styles , który najwyraźniej już wstał. Niall'a też już słyszałam gramolącego się w kuchni. Głupia ja, gdzie ja mogłam go usłyszeć, jak nie w kuchni.
- Dobrze, w takim razie czy któryś pójdzie ze mną do domu po jakieś ciuchy na zmianę? Wiem, że mam blisko, ale nie chcę iść sama.- zrobiłam tak mi się wydaje maślane oczy, i Malik powiedział, że on pójdzie. Ubrałam jakieś spodnie, wzięłam klucze z domu i wyszliśmy. Zauważyłam, że na podjeździe nie ma auta mojej mamy, co znaczyło, że jak zawsze jej nie ma..
-  Mojej mamy ciągle nie ma, brakuje mi jej- wyżaliłam się Malik'owi idącemu obok mnie. Czasami wcale nie dziwiłam się, że przesiaduję tyle u znajomych, skoro w domu wiecznie nikogo nie ma..
- An, przecież wiesz,że twoja mama ciężko pracuje..Nigdy ci niczego nie brakowało, prawda?- zaczynał mnie wkurzać już tatuś Malik, zdecydowanie wolałam go jako Bradford Bad Boy'a.
- Zayn, ja wiem, że moja mama ciężko pracuje, ale ona nie ma dla mnie w ogóle czasu.. - spojrzałam na niego z miną, przez którą chciałam wyrazić to aby nie dawał mi życiowych rad..To był czas " żalenia się" i to były retoryczne sugestie na które nie chciałam słyszeć wywodów. Otworzyłam drzwi, i powiedziałam Malik'owi aby się rozgościł. Ja w tym czasie wzięłam jakąś torbę , i spakowałam parę zestawów , w które w najbliższe dni miałam zamiar się ubrać. Schodząc na dół , zauważyłam, że Zayn siedzi na kanapie i ogląda Sponge Bob'a. Zaśmiałam się, bo był tak pochłonięty kreskówką, że nawet nie zauważył tego, jak powiedziałam, że się zbieramy. Podeszłam do niego, i chciałam dać mu buziaka w policzek, i na nieszczęście w tym momencie obrócił głowę i buziak trafił prosto w usta. Zaśmiałam się , i oznajmiłam, że możemy wychodzić.
- Ok, już.. - uśmiechnął się uroczo. No tak myśli, że mnie przekupi swoim uśmiechem.. W sumie chyba poskutkowało, bo dosiadłam się do niego i obejrzeliśmy jeszcze jeden odcinek Pana Gąbki. Gdy wchodziliśmy do domu chłopców, zbiegli się obrzucając nas podejrzliwym spojrzeniem..
- O co chodzi?- zapytałam, bo zaczynało wkurzać mnie ich dziwne zachowanie.. Pierwszy odezwał się mój kochany Niall'uś.
- No bo myśleliśmy, że może się pokłóciliście i co gorsze pozabijaliście..- strach w oczach Niall'a sprawił, że o mało nie posikałam się ze śmiechu. Ale w końcu nie dziwię się im. Moje relacje z Zayn'em kiedyś były nienajlepsze.. Dostrzegłam Payn'a piszącego na telefonie Sms'a , na pewno do Dani, oni nie potrafią bez siebie wytrzymać 5 minut.. Całe popołudnie pomagałam chłopakom sprzątać. Jutro chłopcy mieli sesję, a za trzy tygodnie zaczynali trasę po Ameryce. Obmyślaliśmy plany co zrobimy gdy ich nie będzie, wszyscy zaproponowali mi abym jechała z nimi, bo miejsca w Tour Busie jest jeszcze aby zmieściły się 3 osoby. Dowiedziałam się, że Louis zabiera Eleanor, co sprawiło,że zaczęłam poważnie myśleć o tej ofercie. Pomyślałam również o Valerie, ona na pewno chciałaby jechać, a ja nie wyobrażam sobie tak długiego odstępu czasu, bez jej towarzystwa. Siedzieliśmy tak, w sumie nic nie robiąc, i około 17 usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Szybko udałam się do kuchni i odebrałam.. Gdy połączenie dobiegło końca, upadłam na kolana i zalałam się rzeką słonych łez.. Momentalnie cała piątka znalazła się przy mnie.. Wypytywali co się stało, ale ja byłam w szoku, w końcu Zayn zbliżył się do mnie uniósł mój podbródek, spojrzałam mu w oczy a on zapytał.
- Angelika, co się stało..- był wyraźnie zdenerwowany, ale miałam to gdzieś..
- Moja mama..- załkałam..
- Co z nią?- dociekał Zayn..
- Miała wypadek!- w tym momencie zemdlałam..
_________________________________________________________________________________
Przepraszam Was , że taki krótki i takie zjebane zakończenie, ale jakoś koniec nie wyszedł taki jaki miał wyjść. Serdecznie dziękuję za 11 obserwujących i ponad 520 wyświetleń, następny rozdział za tydzień w środę, chyba, że uda mi się napisać go wcześniej. Pozdrawiam i całuję. Angelika :)